Ratunku rzucił mnie chłopak! 2010-07-05 18:41:28; Znacie jakies sytuacje ze chłopak załozył sie o dziewczyne.Jesli tak to opowiedzcie ..jak to sie skończyło.? 2009-10-29 21:38:01; jak chłopak rzucił? 2011-01-28 19:50:17; Moją przyjaciółkę rzucił chłopak. 2010-03-15 10:04:17; Chłopak mnie rzucił! 2011-07-21 17:47:10
Data utworzenia: 4 lipca 2008, 0:00. Jeszcze do niedawna Ewa Szabatin (29 l.) nie miała szczęścia w miłości. Ale odkąd poznała przystojnego Amerykanina, wszystko zaczęło się układać Jej szczęściem jest Josh (25 l.). Chłopak, który dla niej gotów był porzucić swoje dotychczasowe życie i przenieść się do Polski. Zawrócił z drogi na szczyt, zrezygnował z kariery, u której był progu, aby tylko być blisko ukochanej. To się nazywa miłość! Ewa poznała go na imprezie sylwestrowej w Krakowie. Dziś przyznaje, że to było uczucie od pierwszego wejrzenia. Ale wtedy nie przeczuwała jeszcze, że Josh odmieni jej życie. Młody Amerykanin mieszkał i pracował w Bułgarii, Ewa robiła wówczas karierę w Polsce. Utrzymywali ze sobą kontakt przez internet. Josh starał się odwiedzać Ewę w każdy wolny weekend. Choć wielu wątpiło w trwałość tego związku na odległość, oni nie dali za wygraną. Obydwoje doskonale się ze sobą dogadują - wkrótce para postanowiła ze sobą zamieszkać. Josh wiedział, że Ewa nie może teraz zaczynać wszystkiego od nowa, w innym kraju. Spakował się więc i przeprowadził do Warszawy. Mimo że Ewa ma duże mieszkanie, to trzeba je było nieco przygotować na jego przyjazd. Na szczęście wszystko jest już gotowe i obojgu dobrze się ze sobą mieszka. Do pełnego szczęścia pozostaje tylko znaleźć pracę dla Josha. Ale tym też się nie przejmują, bo na pewno znajdzie się dla niego jakieś fajne zajęcie.
Co mam zrobic , żeby chłopak do mnie wrócił ? mój były chłopak zerwał ze mną 3 mies. temu z powodu mojej koleżanki która mu się spodobała.. ale po kilku dniach po zerwaniu ze mną ona dała mu kosza. co mam zrobić ? jak odzyskać jego miłość ? i tylko nie piszcie mi żebym dała sobie spokój i zapomniała.. Gdyby cokolwiek do

crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 10 lutego 2015, 14:20 Dziewczyny, nie wiem co mam ze sobą zrobić...jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałam. Może byliśmy ze sobą krótko, bo niecały rok, ale dla mnie to wystarczająco, by kogoś pokochać całym sercem. A on odszedł..nie wierzę w to co się stało. Dalej mam nadzieję i wierzę w to, że się odezwie. Kłóciliśmy się ostatnio, ciągłe pretensje, doszły do tego nerwy i stres na uczelni, moje problemy rodzinne, ale nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby go zostawić. Był dla mnie wszystkim, całym światem, moim mężczyzną, moim ideałem...nie chce mi się jeść, nie chce mi się spać. Czuję jakby ktoś wyrwał mi wszystkie wnętrzności. Co ja mam teraz zrobić, pomóżcie, proszę... Edytowany przez crybabyy 10 lutego 2015, 14:21 Dołączył: 2008-11-20 Miasto: Wrocław Liczba postów: 6528 11 lutego 2015, 07:49 Przejdzie. Zawsze przechodzi. Jesli Cie to interesuje, to 2 m-ce temu rozstalam sie z chlopakiem z ktorym bylam prawie 3 lata. Mieszkalismy razem itp... Przeszlo. Dołączył: 2014-09-27 Miasto: Tropy Liczba postów: 192 11 lutego 2015, 08:02 przejdzie. tylko nie pielęgnuj tych uczuć do niego w myśl jaki był cudowny i nie jeden taki będzie a nawet i tysiąc razy wspanialszy. Ja zmarnowałam 5 lat na pielęgnowaniu uwielbienia dla kogoś kto mnie stracony czas. Dołączył: 2014-10-22 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1050 11 lutego 2015, 09:31 Piszesz o rade a wszystkich krytykujesz. Bywa nie ty jedna nie ostatnia, nie on pierwszy i nie jedyny. Przejdzie ci po jakimś czasie (parę miesięcy może lat) ale przejdzie. Ile lat byś nie miała to nie ma znaczenia ale pozbierać się trzeba i znaleźć sobie jakiś zajęcie. Idziesz dalej. Miłość nie jest piękna w kwiatki i motylki tylko dosyć okrutna i pełna zaangażowania. Dołączył: 2013-02-02 Miasto: Haiti Liczba postów: 263 11 lutego 2015, 10:13 o jezzzz tez tak kiedyś miałam. w sumie z perspektywy czasu sama sobie się dziwię bo chyba z tego "wyrosłam". bolało mnie w środku, ciągłe uczucie niepokoju, ani jesc ani pic ani spac ani nic. zmieniłam partnera i już nigdy tak nie miałam. crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 11 lutego 2015, 10:32 Dziękuję wszystkim za odpowiedzi...wiem, że kiedyś przejdzie..ale tak bardzo bym chciała, żeby przeszło już. Ten czas mnie zabija..wiem, że zachował się podle na koniec. Po prostu ja nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego w pn mnie kochał a w sb rzucił. Nie rozumiem po co były te wielkie słowa o miłości, o tym że chce spędzić ze mną życie, jak zaraz po tym ze mną skończył. Przed moim ważnym egzaminem, przed walentynkami, przed moimi urodzinami...i wiecie co dziewczyny..nawet nie chce się ze mną spotkać twarzą w twarz, bo uważa ze wszystko zostało wyjaśnione..jak tylko mi powiedział, że jest rozdarty wewnętrznie i nie wie, czy za tydzień też nie będzie i mnie tylko przeprosił i wyszedł..przecież nic mi nie powiedział. A przez ten cały czas, który byliśmy, przez te wszystkie słowa które mówił, przez to jak jeździłam do jego rodziny, to przez to wszystko nawet nie potrafi mnie teraz uszanować i być po prostu człowiekiem dla mnie. Niech mi to ktoś wyjaśni..jak można z dnia na dzień przestać kogoś kochać i zamienić się dla niego w zimny głaz? zwłaszcza bez konkretnego powodu, bo to były zwykłe kłótnie i docieranie sie w związku Stradii 11 lutego 2015, 13:07 Może to Cię w jakiś sposób pocieszy.. Miałam to samo, ale po ponad 5 latach związku.. to dopiero rozpacz gdy mnie zostawil! teraz mija 6 rok i jestesmy dalej ze sobą. Też byl po rozstaniu jak głaz... po 5 latach nie odzywal sie, traktowal jak powietrze.. ale po jakims czasie doszlo do niego kim dla niego bylam. Taka przerwa nam dała bardzo dużo! przez 5 lat nie było tak wspaniale jak teraz po powrocie. Musieliśmy od siebie odpocząć, przemyśleć, zrozumieć.. Oj co ja przeżywałam po rozstaniu.. jednak nie należy się załamywać, jesli to prawdziwa milosc, wroci. Jak to mówią "puść milosc wolno, jak kocha wroci". Jeśli nie, na pewno poznasz kogos, który uświadomi Ci, że to co "niby"czulas do poprzedniego było niczym w porownaniu co teraz czujesz ; Edytowany przez 93fef830f44a1f7c73bcddc06a596967 11 lutego 2015, 13:08 Dołączył: 2011-05-20 Miasto: Warszawa Liczba postów: 225 11 lutego 2015, 13:35 ja też właśnie rozstałam się z chłopakiem. jest ciężko, ale ciągle myślę o tym, że to tylko kwestia czasu, zaczynam nowy rozdział, może będzie lepiszy niż poprzedni... ps. chłopak jest ostrym chujem, skoro zostawił Cię w takim trudnym momencie... nie masz czego żałować, bo teraz wiesz, że nie był osobą, na której mogłabyś polegać w 100% 11 lutego 2015, 13:48 Czas leczy rany. Ból z każdym dniem będzie mniejszy - głowa do góry :-) crybabyy Dołączył: 2013-06-16 Miasto: kraków Liczba postów: 636 11 lutego 2015, 13:53 Dziękuję Wam wszystkim..już odbyłam dość sporo rozmów... i to prawda, zostawił mnie w fatalnym momencie. Nie potraktował mnie nawet jak człowieka, chociaż tyle mi się należało. Najgorsze jest to, że w jednej chwili szaleńczo mnie kochał, a w drugiej mu się coś nagle odwidziało. Przecież w związku nie zawsze jest kolorowo i są kłótnie, ale jak dwoje ludzi się kocha, to są w stanie to przezwyciężyć. Nigdy tego nie pojmę...Czytam Wasze historie i oczom nie wierzę, że los może rzucić nam takie wyzwania. Albo to, że po 5 latach bycia ze sobą i rozstaniu, można dalej być razem. Ale to właśnie oznacza prawdziwą miłość..najgorsze, że ten rozdział z nim, to był dotąd najlepszy w moim życiu. Dziękuję za wszystkie słowa otuchy.

Zadowolony ze swojego smrodku, nie chciał się nigdzie ruszyć. Wszyscy ewakuowali się z restauracji w tym Chava, ale chłopak był trochę w lepszej sytuacji będąc na podłodze zaczął się czołgać do drzwi, ale gdy już przy nich był okazało się że się zablokowały i nie chcą się otworzyć. Chava: NIEEE KURWA POMOCY JA TU UMRE!

zapytał(a) o 13:31 Co mam zrobić gdy chłopak mnie rzucił? Jego przyjaciel oznajmił mi, że on chcę ze mną zerwać. Po szkole dostałam smsa nienawidze Cię . Co mam zrobić? proszę o szybką odpowiedz . Odpowiedzi Po pierwsze, szczerze z nim pogadaj. O co może mu chodzić?? Nic do ciebie ni czuje już, czy coś innego?? Pogadajcie , wyjaśnijcie sobie wszystko. Może ma inną?? Może nieświadomie sprawiłaś mu przykrość?? A może ktoś chce rozbić wasz związek??? blocked odpowiedział(a) o 13:34 Spotkaj się z nim ( tylko spokojnie ). On powie ci o co mu chodzi... Podejrzewam że nie będzie miły ale pamiętaj: Bezczelny - nie jest ciebie wart. blocked odpowiedział(a) o 13:35 nie odzywaj sie do niego i mniej na niego focha za to ze zerwal z toba nie osobosci tylko przez kumpla a potem przez SMS Vanesa odpowiedział(a) o 13:37 powinnas szczeze z nium o tym pogadac a pozatym moze jego kol powiedzial ci tak ze on chce z toba zerwac bo podobasz mu sie a on puzniej mogl twojemu chlopakowi cos na ciebie powiedziec wiec porozmawiajcie ze soba o tym przez sms zerwanie to troche dziwna sprawa gdyby ci to powiedzial prosto w oczy zrozumiala bym i bys musiala sie z tym pogodzic niestety takie jest zycie..:( Podnieś się i zastanów może z tobą coś nie tak, jeżeli nie z nim to znaczy możesz nie być świadoma swoich wad i nawet gdy on do ciebie coś mówi ty nie chcesz o tym słyszeć. pogadaj z nim dlaczego,a jak ci to wszystko powie znalazł sobie dziewczyne lepszą albo coś w tym stylu,to mniej go gdzies lecz jeśli ty coś głupiego zrobiłaś to sie jeszcze o niego staraj,pzdr!!!;d;p mnie chlopak rzucil dzis. napisal mi ze mnie juz nie kocha ;D powiem szczerze ze myslalam wczesniej o zerwaniu bo malo sie spotykalismy. poszlam do przyjaciolki wyplakalam sie moze z 3 min. gadalam o jego wadach co mnie zniechecalo. posluchalysmy hip hopu potem gadalam z moimi kolegami ;D smianie bylo. najlepiej znajdz sobie innego, albo z kolegami sie zobacz posmiejcie aha i jeszcze mnie wkurzyl bo zamiast to powiedziec wprost to mi esa napisal jak by byl prawdziwym mezczyzna to by powiedzial wprost ! hahahaha ja taki sam ma problem i go prosze zeby nie zerwał:( Pamiętaj , że Ty też jesteś człowiekiem i , że nie możesz pozwalać mu traktować siebie jak kobietę na jeden raz . Powiedz mu , że Ty też masz uczucia . Jeśli on okaże się draniem to znaczy , że na Ciebie nie zasługuje . Trzymaj się ! ! ! blocked odpowiedział(a) o 20:01 jak go kochałaś to poguć się z tym ja nie to nie musisz z nim zrywać :) ja miałam taki przypadek że zerwałam z chłopakiem a on pod koniec lekcji chciał ze mną zerwać a po tym jak z nim zerwałam koleżanka poszła do niego pogadać z nim i jak przyszła to jej mówił że chodził ze mną tylko żeby być cool . A na dodatek mnie nie kochał ! drań i tyle ! a ty poślij mu takiego sms "żałuj że za mną zerwałeś drań i tyle " i pewnie będzie zły na samego siebie ! hmm To było w wakacje ze mna jak pojechałam na wakacje z ... mama na 2 tyg po tygodniu napisisal ze ma inna... to było okropne nic nie jadłam nie spałam kiedy wrocilam do domu spotkalam sie z nim bo winien mi był wyjasninia nie powiedzial mi tego w prost nie mial odwagi jak mnie zobaczył, po miesiacu wrociclismy do siebie wyjasnił ze zrobił blad i ze nie było innej tylko on nie wiedzial co naprawde czuje,,,,, jestesmy para juz 4 lata:) blocked odpowiedział(a) o 11:59 nie da się nikogo zmusić do miłosi ale jak takie ci napisał mnie jest ciebie wart k0hy odpowiedział(a) o 17:59 porozmawiaj z nim spokojnie.:Di nie denerwuj sie jeżeli Cie ignoruje to ty go też olej.:D blocked odpowiedział(a) o 21:18 Powiem ci tak dzisiaj moja najlepsza koleżanka uznała że może skłamać dla swojej głupoty i powiedziała mojemu chłopakowi, że kocham się w innym co było całkowitym kłamstwem bo go kochałam i właśnie przed chwilą mnie rzucił z powodu tego, że jej to zrobiła z chciwościbo cały czas do niego przychodziłam zamiast z nią jest okropna , tak samo jak ty ie wiem co mamy zrobić,ale wiem jedno musimy o nich zapomnieć wiem, że to nie będzie łatwe bo od razu gdy to zrobił to się popłakałam dlatego, że nas związek trwał dwa i pół roku. Będę go musiała unikać jeśli chodzi do twojej szkoły to go też unikaj i jeszcze jedna rada powiedz koleżanką one ci pomogą o nim Pamiętaj chłopaków możesz mieć wielu, ale prawdziwą miłość poznasz gdy on będzie ci na prawdę przeznaczony, poczekaj jeszcze a możesz poznać tego poddawaj się nigdyMagda Ironic. odpowiedział(a) o 22:54 jestem w tej samej sytuacji też chłopak ze mną zerwał :((Nie wiem co robiłam źle :( Tak go kocham, ale on już tego nie odczuwa;( Mówię sobie przejdzie mi, że czas goi rany :( ale to mi nic nie pomaga :( Jeśli go tak bardzo kochałaś musisz o niego walczyć dopóki masz o co ja już nie mam o co walczyć :( Bo później będzie za późno to jak jest u mnie :(Zapytaj się o co mu chodzi i wyjaśnij to :-') blocked odpowiedział(a) o 15:26 po pierwsze pogadaj z nim szczerze, o co mu chodziło, dlaczego tak napisał. jeżeli myślisz że jest szansa odratować ten związek to zapytaj go: ,,Czy będziemy dalej razem ? '' lub ,,Czy jest szansa odratowania naszego związku ?'' - ale te pytanie zadaj jeśli jesteś pewna że jest duuuża szansa :):*Powodzenia ! i pozdrawiam :) Po prostu olej go mam taki sam przypadek...To masakra zapomnij o nim on tak jagby już się dla ciebie nie herbatę,weź poduszkę połórz na brzuchu i głęboko oddychaj włącz muzykę ale radzę muze (katy perry last fridey night) i odpocznij , na drugi dzień zaproś z 4-5 koleżanek i urządz pidżama-party...wtedy się zabawcie możesz taż zaprosić kolegów nocujcie w namicie...zapomnij nim...TO POMOŻE ...wspułczuje...A w szkole go olewaj:-) Lilyαnne odpowiedział(a) o 23:55 Z takim to co zrywa przez sms to nawet nie ma co do przodu z uniesioną głową i nie pokazuj mu, że jest Ci z tego powodu źle. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Nie odwzajemnił pieszczoty. Wręcz przeciwnie, odepchnął mnie od siebie brutalnie. – Mam cię dość! Zostaw mnie w spokoju! – krzyknął. W pierwszej chwili nie zareagowałam. Nie mogłam uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Gdy doszłam do siebie, Michał leżał do mnie tyłem, otulony szczelnie kołdrą. Spał albo udawał
Prawda jest taka, że są osoby, z którymi nie powinnaś rozpoczynać miłosnych relacji, bo skończy się to źle albo bardzo źle. Są mężczyźni, którzy potrafią odbierać całą energię oraz siły i radość życia. Związek z nimi w końcu okazuje się toksyczny i niszczący. Często przychodzą do mnie kobiety, które ciągle i ciągle lądują w podobnych, nieudanych relacjach i nie wiedzą dlaczego. Tymczasem przyciągają one podobnych mężczyzn, ponieważ najczęściej podświadomie próbują naprawić to, co im nie udało im się w przeszłości lub wypełnić jakiś brak z dzieciństwa. Co robić? Moja rady nr 1, 2 i 3Trzeba od samego początku zwracać uwagę na sygnały ostrzegawcze oraz słuchać swojej intuicji. Trzeba szybko wycofywać się ze znajomości, która jest zła dla ciebie. Jeśli coś się źle dziej, to nie ukrywać tego, nie wstydzić się. Najważniejszy jest stan, w jakim się znajdujesz a nie ocena innych dać się zmanipulować! Jeśli ktoś mówi ci, że cię obraża, osacza, poniża, bije bo „kocha cię”, bo „tylko ty możesz mu pomóc”, bo „jak mnie zostawisz, to stracę wszystko” albo „skończę ze sobą”, bo „jesteś moją nadzieją” i „nie mogę żyć bez ciebie”, to uciekajcie. To nie jest partner dla was ani dla żadnej innej kobiety!Jak podchodzić do nowych znajomości?Zacieśnianie znajomości zawsze niesie ze sobą ryzyko, bo nie wiadomo, kim ta osoba okaże się naprawdę, gdy po obu stronach skończy się okres zauroczenia. A zawsze się kończy – może po 6 miesiącach, po roku, najpóźniej po 2 latach. Ale się wreszcie kończy – a zauroczenie to nie miłość. W zauroczeniu zakładamy różowe okulary i często nie widzimy żadnych wad partnera, albo je ignorujemy. Wydaje nam się, że wszystko zaakceptujemy albo wszystko się zmieni na dobre. Znacie to?Poznany chłopak/mężczyzna może wydawać się zupełnie normalny i zabawny przez telefon, ale przy spotkaniu osobistym może zacząć wzbudzać niepokój. Gdy prowadzisz znajomość online, możesz czuć jakąś chemię, a później nie poczuć absolutnie nic, gdy usiądziecie obok siebie na spotkaniu twarzą w twarz. Zachowanie na pierwszych spotkaniach może być zupełnie inne od codziennych – prawdziwych. Niebezpieczne i przemocowe osoby zazwyczaj potrafią świetnie udawać, że są takie, jakich pragną ich przyszłe „ofiary”. I robią tak aż do czasu, gdy zdobędą kontrolę i będą mogły zrzucić przywdzianą poniższą subiektywną listę typów mężczyzn, których lepiej unikać, jeśli chodzi o związki. Na pewno jest dłuższa, ale moim celem nie jest wyczerpująca analiza, lecza raczej pokazanie, w jakich sposób myśleć i patrzeć oraz na co zwracać o narcystycznych zaburzeniach osobowości naprawdę nie kochają nikogo innego, bo maja obsesję na swoim punkcie. Znajdują zadowolenie w robieniu chaosu z życia innych osób i czują się lepsi, gdy obserwują, jak inni się gubią i męczą. Żeby utrzymać związek z narcyzem trzeba ponosić wiele poświęceń i wyrzeczeń – bez żadnych gwarancji, że się nigdy nie pokocha cię tak, jak ty tego paranoicznym usposobieniuNie potrafią wyluzować i są zazwyczaj chorobliwie zazdrośni. Ciągle tworzą jakieś „czarne scenariusze”, w których zawsze padają ofiarą innych, w tym swojego partnera, którego podejrzewają o nielojalność. Często doprowadza to do tego, że zaczynają zabraniać swoim partnerkom spotykania się z przyjaciółkami (a nawet rodziną), ograniczają im wolność, ciągle narzucając swoją ludzie zawsze będą winić za wszystko Osoby mający chorobliwą potrzebę kontroliTacy mężczyźni nie będą ci ufać i będą chcieli, żebyś czuła się winna i zawstydzona. Wtedy będą mogli cię kontrolować. Nie uważają, że każdy zasługuje na zaufanie, jeśli nigdy go nie zawiódł. Muszą mieć poczucie absolutnej kontroli przez cały czas, obrażają się i lubią karać, jeśli coś idzie nie po ich myśli. Ich partnerki często cierpią powodu ich zaborczości, zazdrości i Osoby mocno skoncentrowane na sobieNie są zainteresowani inną perspektywą i sposobem myślenia drugiej strony. Brakuje im empatii i chęci zrozumienia, więc wszelkie różnice zdań zazwyczaj eskalują do osoby nie są naprawdę zainteresowane, żeby dbać o Alkoholicy i osoby używające narkotykówNie potrafią być uczciwi i szczerzy zarówno w stosunku do siebie samych, jak i kogokolwiek innego. To zresztą dotyczy każdego rodzaju uzależnienia. Te osoby muszą najpierw naprawdę zechcieć zerwać z nałogiem, żeby mogły zacząć szanować same siebie. Dopiero potem będą mogły szanować i naprawdę kochać kogokolwiek innego. Dopóki to nie nastąpi, to jest bardzo prawdopodobne, że relacja z osobą uzależnioną skończy się współuzależnieniem lub inną tragedią. Wpierw muszą zmienić się sami, bo nikt tego za nich nie zrobi. 6. Osoby, które mają niezdrowe relacje ze swoimi „ex” lub z rodzinamiNiezdrowe, czyli nienormalne. Np. jeśli mężczyzna będący w związku cały czas kontaktuje się ze swoją „byłą”. Albo pozwala, żeby jego matka decydowała o jego życiu. Albo odwrotnie – jest pełen nienawiści i szkodzi swojej byłej partnerce, komuś z rodziny lub innym osobom nie można zaufać. Są nieobliczalni w związku. Będąc z nimi można wpaść w niezdrowe uzależnienie od emocji, które nam fundują. A w przyszłości samemu można stać się obiektem ich wrogości lub niezdrowego przywiązania. Tak czy inaczej, uwierz mi, to nie jest związek, w który chciałabyś „Mężczyźni do zbawienia”Jeżeli słyszysz, że ktoś powtarza, że „nie może żyć bez ciebie” albo „nie wyobraża sobie życia bez ciebie”, to bardzo uważaj. Idealny związek to taki, gdzie obaj partnerzy nie potrzebują siebie, ale chcą ze sobą być, bo są przyjaciółmi, jest im razem dobrze, dają sobie wsparcie i możliwość rozwoju. W takich związkach “do zbawienia” kobieta często staje się zmanipulowaną ofiarą, która musi wszystko znosić i unosić, a mężczyzna manipulującym robić? Jeszcze raz, żeby dobrze poznaj znaki ostrzegawczeTo wcale nie musi od razu być oczywiste, że osoba, którą poznałaś zalicza się do jednej z tych kategorii. Manipulatorzy wysokiej klasy są świetni w ukrywaniu się i udawaniu kogoś, kim nie jednak pewne znaki ostrzegawcze, które można już wychwycić na początku relacji, takie jak: zbyt wczesne, nadmiernie romantyczne zachowania, nieprzyjemny sposób drażnienia się/przekomarzania, częste wspominanie o swojej „ex” i agresywne reagowanie w sytuacjach, gdy masz inne czujna. Jeśli twój instynkt mówi ci, że coś nie gra, to pewnie tak jest. 2. Zastanów się kogo przyciągaszKiedy już poznasz, jakie są typy osobowości ludzi, to być może odkryjesz, że ciągle przyciągasz jedną z nich. Zazwyczaj to sprawdza się do czegoś, co nazywamy „przymusem powtarzania”, który oznacza po prostu, że wszystkie twoje poprzednie doświadczenia w związkach wpływają na tłumaczymy dlaczego osoby wywodzące się z domów, gdzie była jakaś przemoc lub uzależnienia wpadają w związki, gdzie też jest przemoc i uzależnienia (może inne, ale też jakiś rodzaj tyranii lub przemocy), przed którymi uciekały. Dzieje się tak dlatego, że nasz mózg przyzwyczaił się takiej sytuacji, jest dla niego znana. Wiemy, co się będzie działo, jak reagować, co robić i czego nie robić. Umysł jest tak zbudowany, że ciągnie do tego, co zna, bo dzięki temu czuje się „bezpiecznie”, a odrzuca to, co nieznane, a przez to mniej komfortowe. Dlatego często podświadomie wybieramy, co znamy, mimo że jest to bolesne i kończy się źle, czyli np. wiążemy się z osobami uzależnionymi lub takimi, które chcą w pełni kontrolować nasze Nie myśl, że „naprawisz” lub „zbawisz” swojego partneraPrzyczyną wielu wyborów, których dokonujemy, tkwi w przeszłości. Podświadomie staramy się naprawić coś lub odzyskać– jakiś ból, niedostatek, czy potrzebę z przeszłości. Dlatego ważne, żeby zdobyć kontrolę nad tym, co robimy, bo wtedy odzyskamy kontrolę nad naszym postępowaniem. Wybierając nawykowo, nieświadomie wybieramy osobę, która w końcu okazuje się podobna do ojca, matki, czy opiekuna, którzy nie zwracali na nas uwagi, choć powinni to robić. I próbujemy ją następnie „naprawić”. A prawda jest taka, że nikomu nie udaje się samemu zmienić lub „przerobić” drugiej osoby. Każda z nas, która próbowała zmienić siebie samą, wie, jakie to trudne. A co dopiero zmienić kogoś innego… Dlatego uwierzcie mi i nie wiążcie się z osobami zakładając, że uda wam się je zmienić – nie uda się. Każdy może zmienić tylko sam siebie. Na siłę nikogo nie śpiesz sięDziewczyny, pozwólcie sobie na szukanie, na próby i błędy, dawajcie sobie możliwość oceny i wyboru. Lepiej i głębiej poznacie siebie i swoje potrzeby. Wyprowadźcie się jak najszybciej z domu od rodziców, żeby nauczyć się cieszyć bycia z sobą samą, z odpowiedzialności za siebie, potrenujcie trochę wolność. Dowiedzcie się czego, naprawdę potrzebujecie. A dopóki nie wiecie, czego potrzebujecie – nie podejmujcie wiążących decyzji. Zadbajcie, żeby ani pierwszy, ani kolejny związek nie skończył się szybką ciążą, zanim nie minie jeszcze zauroczenie. Dopiero wtedy będziecie mogły zobaczyć partnera takim, jakim jest naprawdę. Wtedy zdecydujecie – bo jeśli okaże się, że twój związek nie daje ci radości życia albo wręcz ją odbiera, to rozstanie będzie pozytywnym rozwiązaniem a nie wiązanie się na dłużej. Jeśli zaś okaże się to partner, który wspiera twoje pomysły, akceptuje twój czas dla siebie samej, chętnie bierze na siebie część obowiązków domowych, to świetnie, że oboje trafiliście na jeszcze na koniec – bardzo ważne. Nigdy nie wolno zgadzać się na niszczenie siebie samej. Nie wolno zgadzać się na przemoc – na bicie, dręczenie psychiczne, odbieranie wolności i godności. Wtedy trzeba się rozstać natychmiast. Spakować swoje lub jego walizki, wystawić za drzwi i zamknąć je za
Weź udział w sondzie POMOCY! Czy mam wrócić do byłego chłopaka który zostawił mnie dla innej ale ja też nie byłam bez winy? w Zapytaj.onet.pl. W XXI wieku poziom rozwiązłości wkroczył na wysoki poziom. Zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn, chociaż tę zmianę najlepiej widać na przykładzie osób płci żeńskiej. Wiele z nich zmienia partnerów niczym rękawiczki, a nastolatki robią zakłady, która z nich pierwsza straci kwestii seksualności zapanowało równouprawnienie, choć oczywiście nadal nie brakuje głosów, że facet, która ma mnóstwo partnerek jest Casanovą, a kobieta, która romansuje równie intensywnie - jest rozwiązła. Bycie dziewicą to zatem powód do wstydu, czy do dumy? Zdaniem Sylwii czystość nadal jest w cenie. Trzeba tylko trafić na wartościowego mężczyznę. „Niedawno rzuciłam faceta dla innego i już żałuję. Chcę wrócić do byłego” 19-latka twierdzi, że nie warto tracić dziewictwa zbyt wcześnie. Facet rzucił ją, gdy dowiedział się, że nie byłby jej pierwszym mężczyzną. Sylwia chciałaby was przestrzec przed zbytnim pośpiechem. - Teraz wstydzę się do tego przyznawać, ale pierwszy raz zrobiłam to ze znajomym na domówce. Miałam 17 lat. On zaproponował seks bez zobowiązań. Wcześniej rozmawialiśmy na „te” tematy. Gdy zwierzyłam się, że jestem zupełnie zielona, dał mi do zrozumienia, że to dziwne. Prawie mnie wyśmiał. Ja byłam głupia i niedoświadczona. Złapałam się na jego haczyk. Z perspektywy czasu wiem, że mnie wykorzystał. Do dziś nie mogę sobie tego darować, chociaż przez pierwsze miesiące czułam się taka dumna. Uważałam, że stałam się przez ten akt dorosła, co było bardzo głupie. Potem w moim życiu było jeszcze dwóch facetów. Z każdym z nich chodziłam, ale oba związki szybko się rozpadły. Niedawno skończyłam 19 lat i poznałam jego, Patryka. Poprosił mnie o numer telefonu podczas pierwszej rozmowy. Bardzo mi się spodobał, więc w duchu skakałam ze szczęścia. Szybko zauważyłam też, że to nie jest facet, z jakimi do tej pory miałam do czynienia. Patryk to mężczyzna na poziomie - przystojny student jednej z warszawskich uczelni. Kulturalny i pracowity. Po kilku randkach Sylwia i Patryk zostali parą. - Dopiero po jakimś czasie Patryk zaczął wypytywać mnie o te sprawy. Ja sama się nie chwaliłam. Wiadomo, że nie było czym. Żałowałam tego, że wcześniej go nie spotkałam. Dopiero przy nim zrozumiałam jak mężczyzna powinien traktować kobietę. Na każdej randce przynosił mi bukiet kwiatów albo pojedynczy kwiat. Ogólnie zachowywał się bardzo szarmancko. Czułam się przy nim wspaniale. Bałam się tylko tego, co powie na moje wyznanie, że spałam z trzema mężczyznami. Podczas naszych rozmów dowiedziałam się o nim trochę. Na podstawie strzępków informacji zrozumiałam, że on oczekuje dziewicy. W końcu nadszedł dzień prawdy. „Narzeczony mnie upokorzył. Podarował mi pierścionek po swojej byłej dziewczynie” Po dwóch miesiącach bycia razem Patryk otwarcie zapytał Sylwię, czy już w ten sposób z kimś była. Ta przyznała się do wszystkiego, a jednocześnie dowiedziała się, że jej chłopak nigdy tego nie robił. - Z jednej strony byłam zdziwiona, a z drugiej pozytywnie zaskoczona. Doszłam też do wniosku, że jemu to w niczym nie ujmuje – wręcz przeciwnie – staje się przez to jeszcze atrakcyjniejszy w moich oczach. Niestety Patryk nie zareagował na moje wyznanie z wyrozumiałością, o której marzyłam. Powiedział, że szuka innej kobiety. Zrobił to bardzo delikatnie. Widziałam, że nie chce mnie zranić, ale mimo wszystko złamał mi serce. Zdążyłam się w nim zakochać. Cieszę się tylko, że to stało się dość szybko, a nie – powiedzmy – za pół roku. Wtedy być może szalałabym za nim i czułabym jeszcze większy ból w sercu. Patryk w żaden sposób nie dał mi do zrozumienia, że jestem gorsza czy wybrakowana. Za to szanuję go jeszcze bardziej. Stwierdził, że sam podchodzi do związków bardzo poważnie i szuka takiej samej dziewczyny. Dla niego musi być dziewicą, bo on też nigdy tego nie robił, chociaż nieraz miał okazję. Sylwia żałuje swojej przeszłości. - Byłam bardzo głupia jako nastolatka. Nie znałam życia ani facetów. Jest mi tylko przykro, że moja mama mnie nie ostrzegła. Jeżeli kiedykolwiek będę miała córkę, na pewno porozmawiam z nią na ten temat. Czuję, że straciłam kogoś wyjątkowego w moim życiu. Dziś trudno o takich mężczyzn jak Patryk. Znam mnóstwo facetów, którzy traktują dziewczyny przedmiotowo albo oczekują od nich praktycznie od razu współżycia i jeszcze wmawiają, że są nienormalne, gdy odmawiają. Przykra rzeczywistość. LIST: "Moja przyjaciółka zdradza wszystko, co jej opowiem swojemu chłopakowi" Teraz już wiem, że trzech partnerów seksualnych to sporo jak na 19-latkę. Ale mam też świadomość, że jest wiele takich dziewczyn jak ja. Tylko, że one często nie wyznają facetom prawdy – zaniżają liczbę mężczyzn, a którymi spały. Ja wybrałam szczerość. Mam nadzieję, że kiedyś trafię na porządnego faceta, który nie będzie miał takich wymagań. Musisz przetłumaczyć "KTÓRY MNIE RZUCIŁ" z polskiego i użyć poprawnie w zdaniu? Poniżej znajduje się wiele przetłumaczonych przykładowych zdań zawierających tłumaczenia "KTÓRY MNIE RZUCIŁ" - polskiego-angielski oraz wyszukiwarka tłumaczeń polskiego.

Przechodzę przez „żałobę” po zakończeniu związku, który trwał 13 lat… Jestem emocjonalnym wrakiem człowieka. Od rozstania minęły 3 miesiące. Pierwszy miesiąc to była jakaś masakra- ciągle płakałam, nie jadłam, nie spałam, zawaliłam pracę, nie byłam w stanie ogarnąć codzienności. Wraz z partnerem straciłam też dach nad głową, nasze wspólne psy i środki, które inwestowałam w jego mieszkanie, które wiele lat było naszym wspólnym domem. To brzmi, jakbym była jakąś potworną materialistką, ale w takich okolicznościach taki fakt też cholernie boli. W drugim miesiącu jakoś zaczęłam się zbierać, teraz jest trzeci miesiąc, przyszła wiosna, a do mnie jakby to wszystko trafiło na nowo- nie mogę normalnie funkcjonować, ciągle płaczę i myślę o nim. O tym, co robi, jak mu jest, dlaczego to się stało. Czy rzeczywiście jestem takim potworem, że musiał odejść. Czy zrobiłam wszystko, żeby związek uratować. Dlaczego to się stało. Nie mogę się z tym pogodzić. Miał być ślub, dziecko było w drodze, świeżo zakończony remont kuchni. Wiadomo, że między nami było różnie- było i cudownie, i były kłótnie, jak to w życiu, nie ma przecież idealnych związków. Przeszliśmy razem wiele- ciężkie czasy, wręcz biedę, bezrobocie, trudny "dorabiania się", choroby i śmierć bliskich nam osób, ale zawsze udawało nam się wyjść z kryzysów. Dwa miesiące przed zaplanowanym ślubem partner oznajmił mi, że się zakochał w koleżance z pracy. Nie będę wchodzić w szczegóły całej historii, bo musiałabym tu napisać wypracowanie o objętości encyklopedii, ale po krótce opowiem, że przez miesiąc próbowałam go przekonać, że nie warto niszczyć naszego „my”- tych wspólnych lat, planów, marzeń. Żeby się opamiętał, że przecież tą dziewczynę ledwo zna (znaj się z imprez firmowych i wyjazdów integracyjnych, w sumie widzieli się z 10 razy). Oczywiście dowiedziałam się jaka to jestem beznadziejna, nasz związek beznadziejny i tak dalej. Że nuda, rutyna, wypalenie. Ale wtedy myślałam, że są to takie błahe powody, że nie warto dla nich kończyć związku, że można wszystko uratować, jeżeli oboje się postaramy. Że daliśmy się po prostu ponieść codzienności, zatraciliśmy się oboje w pracy i walce o lepszy byt, że siebie straciliśmy z oczu. Jednak mój kochany uważał inaczej, ale żeby nie było, że on się nie starał – zrobił coś na kształt castingu- siadał sobie i rozważał, która z nas jest lepsza, ma bardziej odpowiadające mu cechy charakteru i wyglądu. Raz deklarował, że chce ze mną być, że mnie kocha i nie wyobraża sobie beze mnie życia, że przecież ja jestem jego całym światem i życiem a po 2-3 dniach totalnie zmieniał zdanie na że to nie ma sensu, nie ma czego ratować, że ta jego „przyjaciółka” jest taka wspaniała, cudowna, delikatna, że tak dobrze mu się z nią rozmawia, że nigdy się tak nie czuł. W czasie dni, kiedy był „na tak” na mnie, zabrał mnie raz na kolację i uznał, że o wystarczający dowód na to, że mu zależy. Kontaktu z nią nie zamierzał zrywać, „bo będzie jej przykro, nie może jej zranić”. Nawet pojechał do miasta, w którym ona mieszka, żeby się z nią zobaczyć, potem mi opowiadał, że podczas tego spotkania całowali się i że nie mogę mieć o to do niego pretensji, bo on jest dorosły i ona też i że mogą robić co chcą. Byłam w takim stanie, że byłam gotowa zgodzić się na wszystko, byleby tylko ze mną został. Nawet, jakby mi kazał sobie obie nogi odrąbać. W pewnej chwili dopiero zorientowałam się, że nie jestem w stanie spełnić wszystkich jego żądań- zmienić o 180 stopni swój charakter, zrezygnować ze wszystkiego co kocham i tolerować, że on i tak będzie się z nią spotykał, bo przecież razem pracują. Nie zmienię się też naglę w bujnowłosą modelkę o nieskazitelnej skórze (argumenty odnośnie wyglądu użyte przeciw mnie- mam za szerokie biodra i w ogóle figurę nie taką, rozstępy oraz krótkie i za rzadkie włosy oraz styl do kitu). Dowiedziałam się jaka jestem nudna, mało spontaniczna, ograniczona, wredna i jędzowata. Zaczęłam w pewnej chwili szukać nawet mieszkania, bo przestałam widzieć nadzieję na ratunek. Przeszukiwał mi telefon i komputer, kazał się potem spowiadać, do kogo dzwoniłam i dlaczego, dlaczego takie a nie inne strony w necie przeglądam, że jestem taka durna, bo się naczytam głupot w internecie. O tym, że mam się wyprowadzić poinformował mnie przez telefon. Zabrałam rzeczy. Potem powiedział, że jestem głupia, że mogłam zostać, bo „on mnie w cale nie wyrzucał, jakbym sobie tak mieszkała z nim jeszcze ze 2-3 tygodnie, on by sobie tak na mnie popatrzył to może by zdanie zmienił”. Potem, że to wszystko moja wina, bo ja byłam… (i tu znów lista moich wszelkich przewinień), że od dawna się ze mną męczył i że nie jestem kobietą, której on potrzebuje. Że nie chce mieć związku z etykietą „po przejściach”, ale woli sobie zacząć nowe życie z młodszą kobietą, którą „on sobie ulepi tak, żeby jemu pasowała”. Nie będzie się dalej męczył, pracował nad sobą (bo on nie ma sobie nic do zarzucenia, on nie zrobił przecież nic złego), nad związkiem, bo i tak się nie uda. Że nie zostanie ze mną ze względu na dziecko, że mam sobie zrobić „z tym”, co uważam za stosowne (ostatecznie ze stresu i wyczerpania i tak poroniłam). I jeszcze że jestem materialistką, pragmatyczką i egoistką, bo przy rozstaniu zażądałam podziału wspólnie kupionych rzeczy. Że wszystko źle rozegrałam, bo gdybym wtedy czy wtedy (z podaniem konkretnych sytuacji) powiedziała/ nie powiedziała, zrobiła/ nie zrobiła czegoś tam, to wtedy on by zmienił zdanie. Potem jeszcze wydzwaniał w nocy, że siedzi w pustym mieszkaniu, że nie ma mnie, że on nie wie, jak będzie dalej żył, że mnie kocha i tak dalej. Myślałam, że się ocknął, że uda nam się uratować nasz związek. Rano już było inaczej- twierdził, że oczywiście kocha mnie, ale nie może ze mną być, bo za dużo złego się już stało, że on się zaangażował już w relację z tamtą i ona na niego czeka. Co więcej - ona była cały czas zaangażowana w nasze rozstanie, w tą walkę, zwierzał jej się i pytał, co ma robić (!). Jestem wrakiem człowieka, nie mogę się pozbierać. Nie widzę teraz sensu niczego – życia, dbania o siebie, wychodzenia z domu. Zmuszam się do wychodzenia ze znajomymi, na koncerty, wystawy, do kina, ale zwykle kończy się to płaczem w kiblu albo w drodze do domu, bo ciągle myślę o tym, że mogłabym to robić z nim. Albo że mogłabym być w domu z nim. Nie mam totalnie ochoty spotykać się z innymi facetami, mam ich dość na wieki. Nie zapomnę go nigdy, innemu już nie zaufam ani nie pokocham. Nie potrafię. Temu oddałam całą siebie. Czuję się nic nie warta, brzydka, ciągle tylko oglądam te włosy, które mi wypomniał, już nawet chciałam się na łyso ogolić. Wyrzuciłam zdjęcia, pamiątki, prezenty. Nie mogę się jeszcze przemóc przed pozbyciem się pierścionka zaręczynowego. Dostrzegłam rzeczy, które były złe między nami, co powinniśmy zmienić już dawno, ale olaliśmy to, bo brak czasu, ciągła pogoń za wszystkim. Ale mimo wszystko boli to, że on nie chciał zawalczyć, że wybrał tą łatwiejszą drogę, wymienił mnie „na lepszy model” jakbym była pralką. Zdradził (dla mnie to, co zrobił to zdrada emocjonalna). A ja uważałam, że on i nasz związek są warte każdego poświęcenia. Ja dawno temu, żeby go zadowolić rezygnowałam z wielu rzeczy, bo według niego poświęcałam na to za dużo czasu albo było to głupie. Przypominam sobie wszystko, co robiłam w tym związku- że pisałam za niego pracę dyplomową, że przez rok, jak był bezrobotny to zasuwałam na dwóch etatach, żeby utrzymać dom i spłacić kredyty, że nawet jak byłam chora to dawałam z siebie 100% - z gorączką potrafiłam gotować obiad, żeby miał, jak wróci z pracy i nie chciałam być „obciążeniem”. Zrezygnowałam ze swoich zainteresowań i pasji, działalności charytatywnej, ograniczyłam kontakty z rodziną i znajomymi i wzięłam na siebie 95% obowiązków domowych, żeby on mógł spokojnie pracować i potem odpocząć po powrocie. Fakt, jestem wybuchowa, mam różne wady (a czy ktoś ich nie ma?), ale czy nie zasłużyłam zamiast takiego traktowania na rozmowę? Choć nigdy nie czułam się przy nim piękna (zawsze było coś do poprawy), kochana czy zwyczajnie fajna (wciąż mnie za wszystko krytykował), skończył mi się świat. Nie mogę się z tym pogodzić. Kocham go nadal i nie mogę normalnie żyć. Nawet głupi program w tv, który oglądaliśmy wspólnie doprowadza mnie do płaczu. Jadąc do pracy codziennie przejeżdżam niedaleko jego domu, codziennie rano płaczę. Wszystkie samochody w kolorze niebieskim (jak jego) doprowadzają mnie do histerii. Tak samo, jak ludzie z psami (zostały u niego nasze wspólne psy i nie chce mi ich oddać) czy kobiety z dziećmi w wózku albo wystawa sukien ślubnych. Boli mnie też to, że on mnie tak szybko wymazał ze swojego życia, jakbyśmy znali się tydzień, ani byli ze sobą 13 lat. Musiałam niemal błagać o oddanie reszty moich rzeczy. Wmawiał mi, że tak strasznie cierpiał po mojej wyprowadzce, a wiem, że po niecałych 2 tygodniach już z tą nową był na romantycznym wypadzie w góry (mi zarzucał, że przeze mnie nigdzie nie wyjeżdżamy i nie wychodzimy, ale wszelkie moje pomysły sam torpedował lub nie robił nic w tym kierunku, żeby cokolwiek zrealizować albo mówił, że nie, bo on nie może wziąć urlopu). Boli, że teraz dla niej skłonny jest wziąć urlop na wyjazd, albo wyjść gdzieś, a ja nie byłam warta poświęcania mi czasu w ten sposób. Nawet do kina chodziliśmy 3 razy w roku. I zazwyczaj na filmy, które on chciał. Jak chciałam iść na film/koncert/ cokolwiek innego, co interesowało mnie, to musiałam iść sama albo z koleżanką. Czuję się jak śmieć. Raz, że mnie zostawił po tylu latach, dwa- że ja i nasze związek nie byliśmy dla niego warci tej walki, trzy - że ona jest teraz warta wszystkiego, nie szczędzi na nią czasu ani hajsu. A ja przez 13 lat bycia z niam zawsze płaciłam za siebie nawet za głupią kawę na stacji benzynowej, żeby nie usłyszeć, że jestem z nim dla pieniędzy. Usłyszałam od niego, że to wszystko moja wina, że on po prostu nie może już ze mną wytrzymać, że go zmuszałam do ślubu bo „zbliżam się do 30- tki i po prostu mi odjebało”, że on musi odejść, bo ze mną nie da się żyć a ona jest taka cudowna, bo z nikim mu się tak dobrze nie rozmawia, jak z nią, że nie zachwycałam się nim, a ona go adoruje, żebym „zrobiła coś ze sobą, bo żaden facet ze mną nie wytrzyma”. Że ja nie doceniałam jego uczuciowości, a ona jest taka biedna, że na pewno doceni to, jaki on jest dobry. Ale też żebym się nie załamywała, bo być może wróci do mnie, jak mu z nią nie wyjdzie. Ale że się też nad tym dobrze zastanowi, bo będzie musiał ocenić, czy opłaca mu się dwa razy wchodzić do tej samej rzeki. Czy to kiedyś minie? W tej chwili mam w głowie obraz siebie jako zaniedbanej samotnej kobiety ze stadem kotów, siedzącej w zasyfionym mieszkaniu, w dresie, zgorzkniałej. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie komuś innemu zaufać, kogoś innego pokochać. Czy znajdę w sobie siłę i chęć na chodzenie na randki, na rozwijanie znajomości, pracę nad związkiem i czekanie "czy coś z tego będzie". Zresztą skoro jestem taka beznadziejna i nudna (brzydka i z problemami zdrowotnymi i coś tam jeszcze), to kto mnie będzie chciał.

Nie mam nikogo na oku. Po prostu przy nim czuje się jak w klatce. Wszystko muszę robić tak jak on chce. Nie mam żadnej swobody. Do tego muszę udawać kogoś kim nie jestem.

Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2010-09-09 11:04:03 nebhetepre Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-09 Posty: 10 Temat: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wróciłponad pół roku temu rzucił mnie chłopak, cały czas to przezywam i rozpaczam, nie potrafie o nim nie mysleć, kocham go, chcialabym go odzyskać i nie wiem czy mam jakiekolwiek szanse, znalazł sobie inna dziewczynę zanim ze mna zerwał, czy powinnam do niego zadzwonić? co mam robic? 2 Odpowiedź przez Nelly X 2010-09-09 11:06:54 Nelly X Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-07 Posty: 81 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wróciłHmm... Myślę, że na razie nie powinnaśnic nic robić. Skoro ma inną dziewczynę to wydaje mi się, że sprawa jest zamknięta... Przykro mi. 3 Odpowiedź przez heke 2010-09-09 11:14:31 heke Szamanka Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2009-12-24 Posty: 273 Wiek: 22 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wrócił Widocznie nie byłaś tą, której szukał. Wiem- to nie usprawiedliwia, ale miał się męczyć? Uważam, że nie powinnaś się teraz "wtrącać" do jego życia. Była dziewczyna mojego chłopaka też szukała kontaktu- sprawnie jej wytłumaczyłam, że jest ostatnią osobą, z którą mój chłopak chce mieć jakikolwiek kontakt i się przestała odzywać. "Kobieta nigdy nie wie, czego chce, ale nie spocznie, dopóki celu nie osiągnie." 4 Odpowiedź przez Kami90 2010-09-09 11:48:28 Kami90 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-07-13 Posty: 8,007 Wiek: 24,5 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wrócił Jestem w podobnej sytuacji z tym tylko że mnie facet rzucił 11 miesięcy temu ale nadal go kocham... naprawdę kocham, dlatego już nie walczę chodź i łza czasem niecałym miesiącu od rozstania miał inną, z początku walczyłam, jeszcze była szansa ale wyznaję zasadę jeśli jest dla mnie to wróci a jak nie to będę mu życzyć szczęścia skoro go żyć tym co jest tu i teraz i strać się nie rozpamiętywać, on pewnie juz nie jestem tym samym człowiekiem, a do starego nigdy nie da się idealnie silna, nie kontaktuj sie na z moim byłym uczymy się na jednym wydziale, więc czasem zagadamy czasem zadzwonimy z okazji urodzin, imienin, jak znajomi, ale nie szukam już niczego więcej bo to jest jeszcze bardziej bolesne, to jest jak napędzanie własnego bólu. "Uśmiechnięci, wpół objęci spróbujemy szukać zgody,choć różnimy się od siebiejak dwie krople czystej wody." W. Szymborska 5 Odpowiedź przez Okruszka 2010-09-09 13:12:50 Ostatnio edytowany przez Okruszka (2010-09-09 13:15:05) Okruszka Woman In Red Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-04 Posty: 242 Wiek: 25+ Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wrócił nebhetepre, a czy możesz spojrzeć na to z innej strony? Gdybyś napisała: rozstałam się, bo nie mieliśmy wyjścia, tęsknie, chcę do niego wrócić. To bym Cię wspierała na wszystkie powiedz: jesteś zdradzona i porzucona, odepchnięta praktycznie nogą. Rozumiem, że uczucie było silne. Ale czy nie masz za grosz szacunku do siebie? Do swojej duszy, do swojego ciała? Dlaczego chcesz kogoś kto je zbeszcześcił?Oczekujesz szacunku i miłości, ale sama się nie szanujesz. Jak chcesz aby chłopak szanował Ciebie, jeśli na jedno jego skinięcie jesteś gotowa wrócić? Za co chcesz aby Cię kochał? Czy w końcu myślisz, że będzie Cię dobrze traktował ktoś, kto Cię już raz zdradził i poniżył. Nawet gdybyście do siebie wrócili, to na dłuższą metę nie byłabyś szczęśliwa. Może to dobrze, że tak się stało...Wiem, co mówię. Sama zostałam porzucona. Ale nie tędy droga. Są inni wartościowsi ludzie na tym świecie. Zamiast zeskrobywać wciąż rany, zajmij się ich leczeniem, zajmij się sobą!!! Ból minie... 6 Odpowiedź przez nebhetepre 2010-09-09 18:30:55 nebhetepre Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-09 Posty: 10 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wróciłdziękuje Wam, naprawde doceniam to, Wasze rady dały mi do myślenia, nie sadziłam, ze ktokolwiek odpisze, już wiem co robić, a raczej czego nie robić...;) DZIĘKUJĘ 7 Odpowiedź przez anonim 2010-09-09 19:04:52 anonim Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-07 Posty: 21 Wiek: 26 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wróciłDokladnie. Ja pisze to jako facet. Odpusci sobie itak juz nic nie zmienisz. Ja teraz od nowa zaczolem byc z swoja byla z przed kilku lat. Tez mnie zostawila dla innego, wiem co przezywasz. Mowi sie, ze faceci tak tego nie odbieraja. Ja przezylem bardzo. Z kilka lat moze zrozumiec swoj blad. Ja tak mialem zrozumiala, ale teraz tez nie jest kolorowo. Tak wiec nawet jak by cos to sie zastanow. Ze mna chciala wtedy caly czas utrzmywac kontakt, bo bylem blisko zawsze pod reka. Ja wtedy powiedzialem, ze albo jestesmy razem, albo nas nie ma. Spotkalismy sie po 3 latach. Powodzenia i wytrwalosci, nie poddawaj sie bo to nie ma sensu. Pamietaj, zebys na jego oczach nie uronila nigdy wiecej zadnej lzy to wazne. Pozdrawiam 8 Odpowiedź przez Impuls85 2010-09-09 21:01:10 Impuls85 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zawód: .... Zarejestrowany: 2010-08-31 Posty: 81 Wiek: 31 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wrócił nebhetepre napisał/a:ponad pół roku temu rzucił mnie chłopak, cały czas to przezywam i rozpaczam, nie potrafie o nim nie mysleć, kocham go, chcialabym go odzyskać i nie wiem czy mam jakiekolwiek szanse, znalazł sobie inna dziewczynę zanim ze mna zerwał, czy powinnam do niego zadzwonić? co mam robic?na moje oko sama sobie odpowiedzialas, znalaz innai ma nowe zycie,Prawda boli i moze dlugo bolec.... szczerze Ci wspolczuje, z czasem zauwazysz w tym ze ten zwiazek byl chory bo On ma inne zycie , a ty wciaz ludzisz sie ze wrocicie bedzie lepiej ect. zanm to z autopsji, ale nawet jak wrocicie : 1. raz cie zostawil, zrobi to drugi raz...2. i 2 razy sie nie wchodzi do tej samej rzeki, bo nigdy nie jest tak samo!!!!!!!Boli ,ale z czasem bedzie tylko lepiej, ja nie mowie miesiac..... ja mowie nawet kilka lat, Ale zycie Toczy sie dalej, a Ty stanelas w przeszlosci i zyjesz wspomnieniami chwilami ktore byly... TAK ONE BYLY !!!Rozpaczasz....i ranisz sama siebie,, Kobieto czy naprawde warto???? Daj sobie czas i zacznij sobie powtarzac ze ,chyba lepiej teraz TAK SIE STALO niz za pare lat obudzic sie jako kobieta ZDRADZANA NOTORYCZNIE,bez szacunku do samej sie ogarnac i zaczac Cos robic z zyciem. Wiem ze latwo daje sie rady i trudniej je wprowadzic w zycie , ale jest to mozliwe .Mialam taki sam problem i walczylam o zwiazek teraz sie ciesze ze to skonczone, a w mojej glowie tylko zostaly te dobre wspomnienia i chiwile, razem przezyte, a przeplakane noce, i mordega byla tylko lekcja jaka daje zycie. Pozdrawiam Cie goraco ))) Nie jestes sama!!!!!!!!!!!! taka zwykła ....ja 9 Odpowiedź przez truskawkoweminiss 2010-12-16 21:44:29 truskawkoweminiss Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-16 Posty: 1 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wrócił U mnie jest całkiem inaczej i nie wiem co mam zrobić. Byłam z chłopakiem (Patryk) bylam szczesliwa ! zepsulam to bo zakolegowalam sie z moim bylym (daniel) byl moja pierwsza miloscia ! bylam juz z nim raz ! i teraz znow kolejny raz ona chcial byc zemna , zarwalam z patreykiem dla niego ! jestem teraz z tym danielem juz miesiac i 26 grudnai zbliza sie 2 miesiace , ale patryk ma inna dziewczyne moja byla przyajcioleke pokłocilam sie z nia ! ale nie o chlopaka , tylko o to ze mam glupi charaktek i kazdego krzywdze ! zgoze sie trochce z tym ! ale z Patryekim tez sie poklocilam przez jakis tydzien z nim nie pisalam ani nie gadam , i doszło do mnie ze cos do niego czuje a z Patryekim byłam prawie 3 miesiace 4 dni przed tzrema miesiacami zerwalismy ! jak widze sie z patrykiem przypomina mis ie jeden dzien jak dałam mu buzi , chcialm kilka razy zapomniec o tym dniu ale nie mogłam . A jeszzce na gg chciałam napsiac do patryka ze cos do niego czuje i ze niechce go stracic i naszej znajomości , ale nie wysłałam co mam zrobic ? Prosze ! 10 Odpowiedź przez karmellka 2010-12-17 19:42:29 karmellka Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-15 Posty: 81 Wiek: 25 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wróciłZnalazł sobie inną dziewczynę zanim z Tobą zerwał. Jak dla mnie to raczej zakończony nie che wrócić do Ciebie, a jeśli jesteś cie sobie przeznaczeni to i tak mimo wszystko bedziecie razem. Moim zdaniem musisz czekać, zobaczyć co bedzie dalej, daj mu wolną ręke, może doceni to co stracił...?________________________________________________________"Jesli coś kochasz,póść to wolno,jeśli wróci do Ciebie jest Twoje,jeśli nie to znak, że nigdy nie było... " 11 Odpowiedź przez gabisiula 2010-12-17 19:52:52 gabisiula Netbabeczka Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2010-10-15 Posty: 429 Wiek: 22 Odp: rzucił mnie chłopak- chce żeby do mnie wróciłbardzo Ci współczuje, bo domyślam się że skoro ma inną dziewczynę to jeszcze bardziej to boli...ale moja rada jest taka. Nie pokazuj mu że cierpisz. Nie narzucaj się mu bo jego nowa dziewczyna będzie miała tylko wiele śmiechu z tego powodu, że jestes tak bardzo zdesperowana a on już Ciebie nie chce tylko ją. Postaraj się pokazac mu że potrafisz życ bez niego, że jesteś silna, niezależna! Widac że narazie przechodzisz fazę załamania i chcesz mu pokazac jak bardzo jesteś biedna bo wydaje ci się że on dzięki temu do ciebie wróci ale mylisz się moja droga. On przez to będzie cię miał jeszcze bardziej dosc. Jak teraz dasz sobie spokój to kiedy już ból minie to przynajmniej nie będziesz miała wyrzutów sumienia że się tak ośmieszałaś by odzyskac faceta który ciebie nie chce. Uwierz mi, ból minie, a ty będziesz się jeszcze uśmiechała. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Rzucił mnie co robić jestem załamana! Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1918)

fot. Adobe Stock, Pixel-Shot Tamtego roku jeszcze na początku lutego byłam niezwykle podekscytowana perspektywą walentynek. Sugerowałam Julkowi między wierszami, że chciałabym gdzieś z nim pójść, zrobić coś romantycznego, do tego od stycznia miałam już dla niego prezent – kupon na rytuał w spa we dwoje z masażami i kąpielą z płatkami kwiatów. Zawsze lubiłam walentynki. Uważałam je za święto miłości i co roku spędzałam je z jakimś chłopakiem. Nawet jeśli moje związki potem się kończyły, to i tak mi zależało, żeby czternasty lutego spędzić jak najmilej. Ale 10 lutego Julek mnie rzucił – Wiem, że oczekujesz czegoś więcej, niż mogę ci zaoferować – powiedział tonem wyuczonej lekcji. – Tak naprawdę to od początku do siebie nie pasowaliśmy. Jesteś wspaniałą osobą i mam nadzieję, że nie będziesz mnie źle wspominać. Nie miałam pojęcia jak mogłam przeoczyć fakt, że „do siebie nie pasowaliśmy”. W mojej opinii, byliśmy wspaniałą parą! Pierwszy wieczór jako singielka spędziłam przed telewizorem w towarzystwie kota i pudełka lodów karmelowych. Wydawało mi się, że świat się skończył i już nigdy nie będę szczęśliwa. Płakałam, jadłam te lody, opowiadałam puchatej Buźce, jak się zawiodłam na mężczyznach, i że nigdy więcej nikomu nie zaufam, a potem zasnęłam na kanapie w ubraniu. Następnego dnia nie było lepiej, wciąż uważałam, że przegrałam życie. W przypływie smutku zadzwoniłam do Margo, mojej koleżanki, z którą ciągle miałyśmy się spotkać, ale nie było kiedy, bo przecież byłam z Julkiem. Wiem, że to okropne, ale miałam nadzieję, że od naszej ostatniej rozmowy miesiąc wcześniej nie znalazła sobie chłopaka i będę mogła liczyć na zrozumienie drugiej samotnej duszy. – Serio? Zerwaliście? – zmartwiła się. – No, bardzo mi przykro. – A ty się z kimś spotykasz? – zagaiłam. Zaprzeczyła, więc zapytałam, co w takim razie robi w Walentynki. Miałam w zanadrzu niezobowiązujące zaproszenie do mnie na babski wieczór, kolejne pudełko lodów, oglądanie komedii i zastanawianie się, gdzie się podziali wszyscy porządni faceci. – W walentynki idę do szpitala – powiedziała podekscytowanym tonem kompletnie niepasującym do treści tego zdania. – Wiesz, moja mama jest lekarką na pediatrii i mówiła, że w zeszłym roku dzieci bardzo chciały jakoś obchodzić walentynki, ale nie miał kto tego zorganizować. Bo mikołajki czy Dzień Dziecka to dużo łatwiej – dajesz prezenty i po sprawie, ale tutaj to trzeba by coś wymyślić. No i idę z dwójką znajomych zrobić dzieciakom animacje… Słuchaj, a może chcesz się przyłączyć? Co będziesz siedzieć sama, skoro możesz zrobić coś dobrego? Właściwie nie miałam powodu, żeby odmówić Przecież i tak byłabym w ten dzień tylko z kotem. Powiedziałam, że dobrze, pomogę im z organizacją atrakcji. Znajomymi Margo okazali się jej nauczyciel jogi o wyglądzie brodatego hippisa i sąsiadka, która była grubo po sześćdziesiątce. Eryk i Mirka przyjęli mnie do zespołu i od razu przydzielili zadanie. – Robimy pocztę walentynkową – oznajmiła Mirka. – Najpierw będziemy z dziećmi robić kartki, a potem je zbierzemy i rozniesiemy po oddziale. Ty odpowiadasz za zakup materiałów, dam ci pieniądze ze zbiórki. Nie protestowałam. Pojechałam do sklepu papierniczego i kupiłam bloki rysunkowe, papier kolorowy, brokat, klej i masę fantazyjnych ozdóbek. W sumie to od czasu podstawówki nie miałam do czynienia z pracami plastycznymi, ale skoro to miało poprawić humor chorym dzieciom, to byłam gotowa wycinać czerwone serduszka i posypywać je brokatem. Co mi tam! W dniu walentynek mali pacjenci już na nas czekali z niecierpliwością. Dawno nie byłam w szpitalu i zapomniałam, jak tam jest przygnębiająco, zwłaszcza zimą, kiedy za oknami jest ciemno i słychać tylko wycie wiatru w koronach wyłysiałych drzew w przyszpitalnym parku. Miejscem pracy mamy Margo okazał się instytut reumatologii, więc dzieci, które tam leżały, miały zdeformowane stawy albo były całe spuchnięte od sterydów. Niektóre były malutkie, inne starsze, sporą część stanowiły nastolatki. Na oddziale była duża świetlica, w której zorganizowaliśmy zajęcia robienia kartek. Pojawiło się osiemnaścioro dzieci, niektóre na wózkach inwalidzkich albo poruszające się o kulach. Dziewczynka o twarzy zdeformowanej przez opuchliznę posterydową tak bardzo, że nie mogłam rozpoznać jej wieku, poprosiła mnie o pomoc w zrobieniu jej kartki. Jej palce były powykręcane. – Co byś chciała? Serce? Może kotki? – zapytałam, próbując opanować emocje. – Dla kogo ta kartka? – Dla doktor Oli – odpowiedziała chrypiącym głosikiem. – I chciałabym jeszcze zrobić dwie, dla siostry Asi i siostry Marleny. I wolałabym kwiatki, nie serca. Serce mi rosło, gdy na nich patrzyłam Miałam takie ozdóbki. Zgięłam brystol i zapytałam ją, gdzie nakleić dekoracje. – A mogę sama? – zapytała i zrobiło mi się głupio, że tego nie zaproponowałam. Widziałam, jak trudno jej było cokolwiek uchwycić w palce, ale się starała. Zależało jej, żeby róże i stokrotki były równo przyklejone. Potem zdecydowała się na jeszcze jedną kartkę, z jednorożcem i tęczą. Obficie posypała ją różowymi drobinkami. – To dla mojej siostry – powiedziała. – Nie widziałam jej od pół roku, bo jest za mała, żeby przyjeżdżać do szpitala, mama tak mówi. Ale dam rodzicom kartkę dla niej. Ona lubi jednorożce. Był też mały chłopiec, oceniłam go na jakieś pięć lat. Okazało się, że miał czternaście, tylko nie rósł, jak szepnęła mi Margo. Miał sprawne ręce, ale widać było, że nie radził sobie z zadaniem. Wpatrywał się w pudełko z ozdobami, jakby nie wiedział, od czego zacząć. – Dla kogo będzie ta kartka? – zagaiłam, siadając obok niego. – Dla jednej dziewczyny – szepnął. – Ale nie podpiszę jej. Ona nie może wiedzieć, że to ode mnie. Nie wiem, kim była Ewa, ale Wojtek chyba naprawdę był w niej zakochany, bo kartka aż lśniła od brokatu, błyszczącej folii i napisów „Love”. Kiedy skończył, zeskoczył z krzesełka i wrzucił swoje dzieło do skrzynki. Dzieci coś mi uświadomiły W drzwiach minęła go dziewczynka podpierająca się kulą. Była o dobre pięćdziesiąt centymetrów wyższa i miała blond włosy do pasa. Widziałam, jak się zatrzymała, mijając kolegę, i coś powiedziała, a on szybko uciekł. Kiedy usiadła obok, powiedziała, że ma na imię Ewa. – Czy w walentynki daje się też kartki przyjaciołom? – zapytała, a ja przytaknęłam, że oczywiście. – No to zrobię dla moich przyjaciółek. Poproszę o trzy kartki. Albo nie, o cztery – poprawiła się. – Jeszcze dla jednego przyjaciela… Trudno opisać wzruszenie, jakiego doznałam, kiedy zobaczyłam, że ostatnią kartkę – przyozdobioną wyjątkowo starannie – Ewa zaadresowała do Wojtka. Ona też się nie podpisała i zastanawiałam się, czy chłopiec się domyśli, że to od niej. Byłam tak przejęta robieniem kartek, poznawaniem urywków historii dzieciaków i rozmowami z nimi, że nie wiem, kiedy zleciały mi trzy godziny. W końcu każdy, kto chciał, wrzucił swoją kartkę do skrzynki i mali pacjenci rozeszli się po swoich salach, bo na metalowych wózkach właśnie wjeżdżała kolacja. Po kolacji przeszliśmy się we czwórkę po oddziale, rozdając walentynki. Każde dziecko dostało swoją – od przyjaciela, przyjaciółki albo tajemniczego wielbiciela. Jedni dostali więcej kartek, inni mniej, ale nikt nie został z pustymi rękami. – Jak to się stało? – zapytałam Margo, kiedy wyszliśmy ze szpitala. – Przecież to niemożliwe, żeby każdy dostał od kogoś walentynkę… Koleżanka tylko się uśmiechnęła i powiedziała, że dostała od pań pielęgniarek listę imion wszystkich dzieci. – Pomyślałaś o wszystkim! – wykrzyknęłam z podziwem; a potem dodałam: – Wiesz co? Strasznie ci dziękuję, że mnie zaprosiłaś do tej akcji. To były najlepsze Walentynki w moim życiu! – Serio? – uniosła brwi. – Przecież ty zawsze miałaś jakiegoś chłopaka, chodziłaś na randki, dostawałaś prezenty. Naprawdę podobało ci się siedzenie z dziećmi w szpitalu? Popatrzyłam na nią bardzo poważnie. – Jeśli walentynki mają być świętem miłości, to spędziłam je najlepiej na świecie – oznajmiłam z przekonaniem. – À propos prezentów, to mam wolne miejsce na rytuał spa z masażem przy świecach. Chcesz się wybrać? Co się ma zmarnować. – A nie wolisz poczekać, aż poznasz jakiegoś faceta, żeby iść z nim? – zapytała. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że wcale bym nie wolała. Czegoś się nauczyłam tamtego dnia. Tego, że miłość i przyjaźń są wartością przez cały rok, nie tylko od święta. I tego, że moje smutki z powodu faceta, który mnie zostawił, są maleńkie w porównaniu z problemami tamtych dzieci. I jeszcze, że skoro one potrafiły dzielić się pięknymi chwilami mimo wyniszczających chorób, to ja powinnam nauczyć się tego tym bardziej i to jak najszybciej, zamiast użalać się nad swoim losem. – Idziemy razem – powiedziałam więc do Margo. – A potem obgadamy kolejną akcję. Może malowanie pisanek na Wielkanoc? Czytaj także:„Najbliższą rodziną męża był... telewizor. Wnuki ciągle pytały, dlaczego dziadek woli patrzeć w ekran niż się z nimi bawi攄Byłam już dziewczyną, żoną i kochanką. Żaden mężczyzna nie był wart mojego czasu, potrafią jedynie rozczarowywa攄Harowałam jak maszyna, żeby zarobić na spokojną starość. Syn wszystko przehulał i uciekł, a ja zostałam z niczym”

Tłumaczenia w kontekście hasła "znów rzucił mnie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Ale czas znów rzucił mnie w ramiona twe. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-07-27 21:26:21 Ostatnio edytowany przez kingaa92 (2014-07-27 21:36:13) kingaa92 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 4 Temat: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Witam. Byłam z moim chłopakiem 2 lata. Pod koniec czerwca zakończył nasz związek, powiedział, że zmarnuję sobie przy nim życie i powinnam poszukać kogoś dojrzalszego i bardziej odpowiedzialnego na partnera. Dlaczego? JA: w tym roku zdałam licencjat (analityka gospodarcza), pracuję (w sklepie spożywczym, nic związanego ze studiami niestety), oprócz tego udzielam korepetycji z matematyki i angielskiego, utrzymuję się sama (nie mogłam wytrzymać z apodyktycznymi rodzicami i wyprowadziłam się, wynajmuję pokój). ON: nie studiuje (ma tylko maturę), pracuje za 800 zł 6h dziennie pon-pt, brak mu wiary w siebie i ta sytuacja z pracą myślę, że jeszcze bardziej to pogłębia. Oprócz tego jest naprawdę inteligentnym człowiekiem, kilka razy mi pomógł, gdy miałam załamania nerwowe (jestem zbyt wrażliwa i za bardzo się przejmuję niepowodzeniami), on dał mi motywację do wyprowadzki z domu rodzinnego. Gdy musiałam podjąć jakieś trudne decyzje, po rozmowach z nim wybierałam dobre rozwiązania. Generalnie dużo mu zawdzięczam. Jednak jeśli chodzi o niego samego, trudno mu się "ogarnąć", wiele przeszedł w dzieciństwie, "pamiątką" po tym jest nerwica serca i brak wiary w powodzenie swoich działań, słomiany zapał, gdy nie widzi szybkich efektów traci motywację. On uważa, że powinnam poszukać sobie partnera starszego ode mnie z 5 lat (my jesteśmy równolatkami), z wykształceniem, pracą, samochodem, mieszkaniem, czyli tym wszystkim, czego nie ma on. Jednak ja go kocham i chcę walczyć o nas. Nie potrzebuję wsparcia materialnego, o to potrafię sama zadbać, potrzebuję wsparcia psychicznego, wysłuchania i przytulenia, gdy za bardzo przeżywam jakieś niepowodzenie. Poza tym widzę w nim potencjał, wiem, że ma szansę wiele osiągnąć gdy przestanie myśleć, że cokolwiek będzie próbował zrobić i tak mu się nie uda. Przykro mi patrzeć, jak się zadręcza. Jak Wy to oceniacie, mamy szansę stworzyć udany związek? Znacie kogoś, kto był jak mój chłopak i "ogarnął się", znalazł dobrą pracę, motywację do działań? Wiem, że dla nas jedyną przeszkodą jest jego psychika, brak wiary w siebie, niepoukładane życie. Staram się go wspierać najlepiej jak potrafię, ale z tego co widzę, każdy mój "krok do przodu", choć z jednej strony go cieszy to powoduje, że nie wierzy w siebie jeszcze bardziej bo czuje, jak powiększa się dystans między nami 2 Odpowiedź przez Skywalk 2014-07-27 21:49:39 Ostatnio edytowany przez Skywalk (2014-07-27 21:50:40) Skywalk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-20 Posty: 516 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Często określenia typu : powinnaś znaleźć kogoś lepszego ,jesteś cudowna i zasługujesz na więcej to nic innego tylko ugrzeczniona forma myśli : nie mam już na to ochoty, nie kręcisz mnie i lepiej jak się rozejdziemy. Nie każdy potrafi powiedzieć tego wprost albo uważa że tak będzie grzeczniej, milej bo wielu osobom nie przejdzie przez usta określenie ; to koniec , rozejdzmy się . Obym się mylił 3 Odpowiedź przez kingaa92 2014-07-27 22:01:19 kingaa92 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 4 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Skywalk napisał/a:Często określenia typu : powinnaś znaleźć kogoś lepszego ,jesteś cudowna i zasługujesz na więcej to nic innego tylko ugrzeczniona forma myśli : nie mam już na to ochoty, nie kręcisz mnie i lepiej jak się rozejdziemy. Nie każdy potrafi powiedzieć tego wprost albo uważa że tak będzie grzeczniej, milej bo wielu osobom nie przejdzie przez usta określenie ; to koniec , rozejdzmy się . Obym się myliłNie, to zupełnie nie o to chodzi, jestem tego pewna. On naprawdę myśli, że nie jest dla mnie wystarczająco dobry, nie daje mi oparcia (dla niego wsparcie jest tożsame z zabezpieczeniem finansowym). Bardzo mnie kocha, widzę to w jego czynach, gestach, widzę też jak cierpi nie mogąc dać mi tego, co chciałby. 4 Odpowiedź przez Skywalk 2014-07-27 22:04:42 Skywalk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-20 Posty: 516 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Aha w tym sensie, masz na myśli takie zachowanie typu poddanie się ,wycofanie podszyte podświadomym poczuciem niezasługiwania na Ciebie ? Jeśli tak to nic innego jak utwierdzać go w tym że jest ok, że jest wartościowy i każdy miewa dołki w życiu. Oczywiście o ile pasuje Ci rola życioweg motywatora dla niego ale to juz musisz sama sobie odpowiedzieć. 5 Odpowiedź przez MaciekM 2014-07-27 22:11:29 MaciekM Net-facet Nieaktywny Zawód: Prawnik Zarejestrowany: 2014-07-11 Posty: 667 Wiek: 25 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Musicie oboje się wspierać. Polecam psychologa. Jeśli nie to TY się wypalisz w związku z nim jak moja Ex bo kobieta nie jest w stanie być oparciem dla faceta przez dłuższy czas. 6 Odpowiedź przez kingaa92 2014-07-27 22:11:55 kingaa92 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 4 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Skywalk napisał/a:Aha w tym sensie, masz na myśli takie zachowanie typu poddanie się ,wycofanie podszyte podświadomym poczuciem niezasługiwania na Ciebie ? Jeśli tak to nic innego jak utwierdzać go w tym że jest ok, że jest wartościowy i każdy miewa dołki w życiu. Oczywiście o ile pasuje Ci rola życioweg motywatora dla niego ale to juz musisz sama sobie to mam na myśli. Bardzo chciałabym mu pomóc uwierzyć w siebie, on wiele razy mi pomógł, ale jakoś tego nie zauważa, jak już mówiłam dla niego o wartości mężczyzny świadczy wyłącznie to, ile zarabia, jak go pozbawić takiego dziwnego myślenia? 7 Odpowiedź przez MaciekM 2014-07-27 22:22:08 MaciekM Net-facet Nieaktywny Zawód: Prawnik Zarejestrowany: 2014-07-11 Posty: 667 Wiek: 25 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"on czuje się odpowiedzialny za Twoje zabezpieczenie materialne. To akurat dobra ma możliwości, żeby tą pracę zmienił na lepszą? Albo studia coś? 8 Odpowiedź przez blue83 2014-07-27 22:26:39 Ostatnio edytowany przez blue83 (2014-07-27 22:27:54) blue83 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-02 Posty: 146 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" kingaa92 napisał/a:Skywalk napisał/a:Aha w tym sensie, masz na myśli takie zachowanie typu poddanie się ,wycofanie podszyte podświadomym poczuciem niezasługiwania na Ciebie ? Jeśli tak to nic innego jak utwierdzać go w tym że jest ok, że jest wartościowy i każdy miewa dołki w życiu. Oczywiście o ile pasuje Ci rola życioweg motywatora dla niego ale to juz musisz sama sobie to mam na myśli. Bardzo chciałabym mu pomóc uwierzyć w siebie, on wiele razy mi pomógł, ale jakoś tego nie zauważa, jak już mówiłam dla niego o wartości mężczyzny świadczy wyłącznie to, ile zarabia, jak go pozbawić takiego dziwnego myślenia?Ja mam bardzo podobnie. Też mnie to zastanawia dlaczego tak czasem jest Tyle że to jest na razie związek na odległość (467 km pociągiem), nie widzieliśmy się jeszcze, dopiero pod koniec sierpnia mamy zaplanowane. Jesteśmy już ze sobą 4 miesiąc. Teraz ona jest w Holandii i pracuje na nasz wspólny dom. Ja na razie nie mogę bo jestem po wypadku i ledwo co chodzę o kulach Ona jest strasznie wybuchowa, potrafi z niczego zrobić awanturę. Ja jestem osobą spokojną, szukająca zawsze jakiegoś sensownego rozwiązania, ale ona się obraża jak do niej mówie i chce być przejdźmy do sedna sprawy. Dwa razy już mi powiedziała, "że zasługuję na ideał kobiety, a ona jest zwykła prostą dziewczyną" Nie wiem co ma wtedy na myśli, może akurat chce wsparcia, jakiś ciepłych słówek. Ale nie ma co tamto, strasznie mnie denerwuje i boli takie żeby była szczęśliwa i nie myślała o takich głupotach. Nie wiem co mam odpowiadać w takich momentach. Jedyne co to strasznie mi smutno Pozdrawiam,Piotr (blue83) 9 Odpowiedź przez kingaa92 2014-07-27 22:48:05 kingaa92 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 4 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" MaciekM napisał/a:on czuje się odpowiedzialny za Twoje zabezpieczenie materialne. To akurat dobra ma możliwości, żeby tą pracę zmienił na lepszą? Albo studia coś?Moim zdaniem on myśli jakoś w ten sposób: "co z tego, że zrobię studia, zmienię pracę, skoro ona też w tym czasie zrobi kroki naprzód, obroni magisterkę, znajdzie dobrą pracę, po co ja jej jestem potrzebny? Nigdy jej nie przegonię, więc nie ma dla nas szansy, co ze mnie za partner jak moja kobieta jest silniejsza ode mnie? Jak mam jej pomagać, wspierać? Nie zasługuję na nią". Jednym słowem błędne koło... 10 Odpowiedź przez Skywalk 2014-07-27 23:13:24 Ostatnio edytowany przez Skywalk (2014-07-27 23:15:56) Skywalk Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-20 Posty: 516 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego"Wiesz ja w takich przypadkach żeby kogoś zmotywować stosuję tak zwaną pozytywną zjebkę. Jak ktoś mówi że czegoś nie może że nie potrafi to ja wyjeżdzam na niego z hasłami typu : "tak ? to bardzo ciekawe, to chyba już zapomniałeś jak świetnie udało ci się zrobić ...... "albo " to w takim razie kto za ciebie zrobił ..... aż Cię chwalili, chyba już nie pamiętasz że inni nie dali rady a ty sam to załatwiłeś" - i mówię to w formie wyrzutu prawie jak przy kłótni. Taka manipulacja ale użyta w dobrym celu. Wiele osób mi dziękowało za taką formę opier.... Takie potrzepanie często powoduje że osoba zaczyna w siebie wierzyć. Oczywiście w miejsca kropek drobne sukcesy , nawet typu naprawienie kontaktu. 11 Odpowiedź przez thepass 2014-07-27 23:15:54 thepass Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-08-21 Posty: 8,853 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Jak dla mnie to sa 2 wyjscia, albo ma kompleksy bo czuje sie gorszy i nie uważa, byscie sie razem spełnili w tej relacji, albo jest niby miły, a oznacza to tylko zerwanie, bo nic nie czuje. 'She's the kind of girl you dream of'"Mało pewne siebie kobiety zawsze będą biec za tym, czego nie mogą mieć, szukać czegoś czego nie ma."Nie ma możliwości obdarzenia najgłębszym uczuciem jakim dysponuje człowiek, kogoś, kto nie jest dla ciebie dobry i traktuje cie nie tak jak byś chciał. Zakochanie w wyobrażeniach.|Tylko pod mailem| 12 Odpowiedź przez MaciekM 2014-07-27 23:25:26 MaciekM Net-facet Nieaktywny Zawód: Prawnik Zarejestrowany: 2014-07-11 Posty: 667 Wiek: 25 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" kingaa92 napisał/a:MaciekM napisał/a:on czuje się odpowiedzialny za Twoje zabezpieczenie materialne. To akurat dobra ma możliwości, żeby tą pracę zmienił na lepszą? Albo studia coś?Moim zdaniem on myśli jakoś w ten sposób: "co z tego, że zrobię studia, zmienię pracę, skoro ona też w tym czasie zrobi kroki naprzód, obroni magisterkę, znajdzie dobrą pracę, po co ja jej jestem potrzebny? Nigdy jej nie przegonię, więc nie ma dla nas szansy, co ze mnie za partner jak moja kobieta jest silniejsza ode mnie? Jak mam jej pomagać, wspierać? Nie zasługuję na nią". Jednym słowem błędne koło...przecież związek to nie wyścig tylko drużyna która gra do jednej bramki. 13 Odpowiedź przez solinka 2014-07-28 14:46:11 solinka Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-26 Posty: 303 Wiek: Cudowne 42 lata Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Walcz, nie daj się mała. "Anioły, jak im się połamie skrzydła, to muszą na miotle latać" zawsze chętna do pogaduszek GG 5108299 14 Odpowiedź przez Saciu 2014-07-28 15:17:17 Saciu Net-Facet Nieaktywny Zawód: Student Zarejestrowany: 2012-03-16 Posty: 73 Wiek: 23 Odp: Rzucił mnie, bo "zasługuję na kogoś lepszego" Doskonale rozumiem tego kolesia, bo sam jestem raczej zdolny ale bardzo niezmotywowany, też mam tendencję do zniechęcania się. Albo tak jak mówią w wątku, chce ci w delikatny sposób po prostu powiedzieć, że ma dosć, albo serio ma tak niską samoocenę i uważa się za takie zero. A takie myślenie jest bardzo toksyczne i dużo psuje. Don't be a gentleman, be a man. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź .
  • ty5i00k3ac.pages.dev/202
  • ty5i00k3ac.pages.dev/251
  • ty5i00k3ac.pages.dev/326
  • ty5i00k3ac.pages.dev/807
  • ty5i00k3ac.pages.dev/608
  • ty5i00k3ac.pages.dev/637
  • ty5i00k3ac.pages.dev/190
  • ty5i00k3ac.pages.dev/848
  • ty5i00k3ac.pages.dev/599
  • ty5i00k3ac.pages.dev/175
  • ty5i00k3ac.pages.dev/529
  • ty5i00k3ac.pages.dev/791
  • ty5i00k3ac.pages.dev/423
  • ty5i00k3ac.pages.dev/737
  • ty5i00k3ac.pages.dev/388
  • chłopak mnie rzucił dla innej